W tekście z 11 lipca podejmowaliśmy temat budzącego kontrowersje przejścia dla pieszych >>>Przejście pod Drukarnią na drodze wojewódzkiej. Jest zebra, pasów brak
Dopiero teraz przejście spełnia wszystkie stawiane mu wymagania techniczne. Wymalowane i pokryte odpowiednią, chropowatą powierzchnią znaki poziome ułatwiają zorientowanie się, w którym miejscu należy obecnie spodziewać się pieszych.
To zmiana na plus.
Są jednak pewne kwestie, których nie rozwiąże żadne oznakowanie.
W komentarzach pod tekstem o brakującym oznakowaniu na jezdni wielu z Was odnosiło się do samej koncepcji przesunięcia przejścia dla pieszych. Zdania były podzielone. Niektórzy oceniali zmianę pozytywnie, wskazując na to, że istotnie przyczyniła się ona do odkorkowania tego odcinka drogi. Inni wyrażali przeciwne stanowisko, uznając, że tak naprawdę nie odczuli zmiany na lepsze.
Tradycyjnie pojawiły się komentarze związane z zachowaniem pieszych, które bardzo utrudnia jazdę kierowcom. Chodziło w szczególności o wkraczanie na jezdnię w miejscu przejścia bez uprzedniego upewnienia się, że jest to bezpieczne. Bardzo duże znaczenie ma też zachowanie pieszych, którzy docierają do wyznaczonej wysepki, dzielącej jedno długie przejście tak naprawdę na dwa oddzielne. To rozwiązanie ma podnosić bezpieczeństwo pieszych, ale działa dobrze tylko wtedy gdy pieszy przed wejściem na drugą część jezdni (na której jest przejście) upewni się ponownie co do możliwości bezpiecznego wkroczenia na drogę.
Zdecydowana większość pieszych, jeśli już upewnia się, że nie wtargnie pod pojazd, czyni to tylko przed pierwszym przejściem. To poważny błąd.
Miejsce to pozostaje bezpieczne, ale wiele w tym zasługi uczestników ruchu drogowego, którzy zwracając uwagę na nową organizację ruchu przestają jechać na pamięć i starają się kilkukrotnie upewnić, że mogą bezpiecznie pokonać trasę: czy to pieszo czy z wykorzystaniem wybranego pojazdu.
Napisz komentarz
Komentarze