Dziś zapraszamy na rozmowę z Bogusławem Dąbrowskim. Chociaż jazda na rowerze i zaproszenia na szlaki rowerowe w naszym regionie to jeden z często pojawiających się tematów, ten człowiek patrzy na to z zupełnie innej perspektywy.
Z jego inicjatywy powstał gorlicki pumptrack, on też stoi za drugim projektem, którego realizacja powinna ruszyć dosłownie za kilka dni. Mowa tu o gorlickim singletracku. Jak przyjął informację o tym, że miasto chciałoby w przyszłości stworzyć muzeum przylegające do singletracka i czy jest jakieś rowerowe marzenie, które mogłoby zostać zrealizowane u nas w przyszłości?
haloGorlice: Dzień dobry. Dziś kilka słów o tym, czego dowiedzieliśmy się ostatnio o planach i projektach związanych z zagospodarowaniem Góry Cmentarnej, na której miał powstać singletrack. Historia realizacji gorlickiego singla przedłuża się (projekt zwyciężył w Budżecie Obywatelskim sprzed dwóch lat). Nie tak miało być…
Bogusław Dąbrowski:
Tak, to prawda. Chociaż wszyscy rozumieją, że pandemia nie pomagała w realizacji tego planu, obecnie czuje się, ze ten projekt wydaje się iść pod prąd z pewnymi utartymi schematami. Mówiąc wprost: zaakceptowana koncepcja, którą entuzjastycznie przyjęto, teraz wydaje się niewygodna. Informacja o pomyśle na wybudowanie muzeum I wojny światowej bezpośrednio w pobliżu naszego singletracka wcale nas nie ucieszyła. Pokazała, że miasto – może świadomie, może nieświadomie – po prostu wymyśliło coś, co spowoduje, że nasza ścieżka prawdopodobnie jest inwestycją, która zniknie tak szybko jak się pojawiła.
haloGorlice: Ale jak to? Przecież dopiero mówiliśmy o uzyskiwaniu pozwolenia budowlanego w starostwie, a zaledwie kilka dni temu pojawiła się informacja o tym, że pomyślnie udało się zakończyć także negocjacje z Tauronem, który ma tam swoje instalacje? Wydaje się, ze projekt rusza z kopyta!
BD:
Zgadza się. Chciałbym jednak bardzo mocno to zaznaczyć, co pisałem pod tekstem o cmentarzu, na profilu gorlickiego urzędu miasta. Czuję się wywołany do tablicy, chociaż całe zamieszanie to nie tylko moja zasługa, ale także 923 osób, które zagłosowały na tego singla Dlatego też myślę, że nie będę sam, jeśli powiem, że pozostajemy otwarci na propozycje, które pozwolą stworzyć prawdziwego singletracka dla gorliczan.
Osobiście chciałbym, żeby to była inwestycja trwała i zapoczątkowała nowy sposób myślenia o rekreacji na świeżym powietrzu. Jeśli ktoś wpada na pomysł muzeum, nie ma problemu: mówi się, sorry, nie przemyśleliśmy tego. Ale! Zanim kolosalne pieniądze zostaną wydane, można było pomyśleć o zmianie lokalizacji proponowanej przez nas inwestycji.
Jesteśmy otwarci na zmianę miejsca już teraz, a jednocześnie nie możemy doczekać się otwarcia singla.
Rozumiemy i popieramy pomysł budowy muzeum. Umów należy dochowywać, a budżet obywatelski to umowa z każdym, kto oddał swój głos lub w inny sposób poparł projekt. Jeśli projekt zostanie teraz zrealizowany tylko po to, żeby za niedługo szukać miejsca na jego przeniesienie, to niestety będziemy mówić o tym, że pieniądze zostały wyrzucone w błoto. Miejmy nadzieję, że tak się nie stanie.
haloGorlice: Trochę zmieniając temat: Twoim okiem, jak wygląda obecna sytuacja rowerzystów w naszym regionie? Nie pytam wprost o kwestie bezpieczeństwa, ale o sprzęt i zaplecze, którym dysponują użytkownicy dwóch kółek. Czy w ostatnich latach widzisz jakąś zmianę w tym zakresie?
BD:
Tak, moda na rowery opanowała całą Polskę, i widać to również w Gorlicach. Coraz częściej na ulicy można minąć ciekawe rowery – nie ma ich niestety tyle co w innych miastach, ale biorąc to przez pryzmat skali należy mieć nadzieję, że boom na prawdziwe kolarstwo grawitacyjne jeszcze w Gorlicach wybuchnie.
Niestety jak w większości małych miejscowości riderzy borykają się z zapleczem techniczno – serwisowym niejednokrotnie musząc taką usługę wykonać w wyspecjalizowanych punktach odległych od Gorlic o kilkadziesiąt kilometrów. Wiadomo spowodowane jest to nie tyle niechęcią lokalnych przedsiębiorców co póki co brakiem rynku na tego typu usługi. Taki rynek może się zbudować dopiero po oddaniu dobrej sieci ścieżek (czy to legalnej czy też mniej) lub zorganizowaniu zawodów enduro mtb.
haloGorlice: No właśnie, pumptrack. To pierwsza, szybko i z powodzeniem zrealizowana inwestycja z BO, którą Ty zainicjowałeś. Trzeba przyznać, że należą Ci się za to wielkie gratulacje, ponieważ miejsce to tętni życiem od początku istnienia. Kiedy jeszcze nie było oświetlenia, młodzież ustawiała się na brzegach i telefonami komórkowymi oświetlali trasę przejazdu kolegom i koleżankom. Takie sytuacje budują bardzo fajną społeczność.
BD:
To prawda. Rower to przygoda, którą przeżywa się zarówno samodzielnie, ale frajda, jaką daje jazda w grupie zapaleńców jest jeszcze większa. Wspólne doświadczenia i pokonywanie przeszkód to bardzo droga, którą osobiście polecam wszystkim. Tutaj wiek nie jest żadną wymówką: po prostu trzeba wybierać takie aktywności rowerowe, które są dopasowane do naszych możliwości fizycznych i sprzętu którym dysponujemy.
Powoli, bardzo powoli, ale systematycznie poprawia się jakość lokalnych tras rowerowych i ich liczba.
haloGorlice: Gdybyś miał zaproponować w powiecie gorlickim rowerową trasę marzeń, to jaką trasą by biegła?
BD:
Marzenia marzeniom nie równe… Dla mnie idealna trasa to długi wąski techniczny singiel z Magury Małastowskiej lub Lackowej najeżony przeszkodami, dropami, hopami. Gdyby taki singiel (a najlepiej 3-4), gwarantujący 8-15 min zjazdu, powstał na pewno na drogach dojazdowych do Gorlic zaroiłoby się od samochodów pędzących z rowerami na dachu do naszego regionu.
Dobrym przykładem są Czarnorzeki gmina w powiecie Krośnieńskim tam przy współpracy lokalnych samorządów i grupy zapaleńców właśnie legalizowane są trasy tego typu.
Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia!
Napisz komentarz
Komentarze