Okazuje się, że nie wszędzie woda zniknęła i zalega jeszcze w miejscach, które wydawałoby się są w codziennym użytku i pod obserwacją administratorów.
Niestety nie tu. Na gorlickim pumptracku, w jego głównej niecce, zgromadziła się woda, która zalega tu już od dwóch tygodni. Młodzież, żądna ruchu, jeździ po zalanym torze, godząc się na wszelkie niedogodności, mokre buty i ubrania.
Sytuacja ta zwróciła uwagę rodziców, którzy wysyłają swoje pociechy na tor.
To skandal, że nikt nie opiekuje się tym miejscem – grzmi jedna z matek. Czy to nikomu nie przeszkadza, że obiekt który kosztował niemało, bo 300 tysięcy złotych, jest w takim stanie? Co z właścicielami? Czy nikomu na nim nie zależy?
Okazuje się, że miarka się przebrała. Dzieci „skrzyknęły się” i postanowiły same zadbać o tor. Wczoraj w ruch poszły wiaderka i wielka kałuża powoli znika. Bardzo powoli. Na pewno przydałby się większy sprzęt, może pompa? Cóż, wygląda na to, że dzieci nie mogą na nic liczyć, tylko na siłę swoich mięśni i wytrzymałość przemakającego obuwia.
W perspektywie kilku dni planowane są zawody z udziałem zawodników klubów z miast ościennych, Krosna, Nowego Sącza, którzy już raz mówiąc przysłowiowo, pocałowali klamkę zalanego toru.
Dzisiaj (6 czerwca) na godzinę 16 zaplanowane jest kolejne „pospolite ruszenie”, by w sile kilkunastu osób znów wiaderkami opróżniać pumptrackową nieckę. Organizatorzy tego spontanicznego czynu zapraszają wszystkich ludzi dobrej woli. Pomożecie?
p.s. : W momencie pisania tego artykułu, otrzymaliśmy informację, że na teren pumptracka (6 czerwca, godz. 8.30) wjechał cięższy sprzęt. W samą porę...
Napisz komentarz
Komentarze